obecnie siedze na walizce. aktualnie w Berlinie. dzis wsiadam w pociąg i jade do Drezna. odwiedzamy świętujemy imprezujemy i lenimy się. taki plan końcowo-wakacyjny. takie to tu to tam spowodowało, że cholernie zachciało mi się większej podróży, większej przygody, więcej niewiadoych, więcej nowych znajomych. i dlatego coraz bardziej myśle o couchsurfing.com … w sumie czemu nie.dlaczego ciagle te same miejsca? po spotkaniu z Frankiem (rowerowym wybawcą i przyjacielem Bjorna za razem)mam ochote spakowac plecak juz teraz. ale narazie sie nie da niestety. październik=przeprowadzka. pażdziernik=nowa zabawa w nową szkołę. październik=próba utrzymania się na dwóch frontach. październik=wyzwanie. październik=nowe mieszkanie. no to zobaczymy. zyski i straty będe oceniac najwczesniej pod koniec roku. powiedzmy ze podsumowanie zaplanowałam na styczeń.
a narazie popijam białą herbate u Bjorna. w Berlinie świeci piękne słońce a w Dreznie jutro ma padać. eh. ale Winnie nie widziałam już wieki. będzie miło.
wczoraj świętowaliśmy zaległe urodziny Rahel i nadchodzące urodziny Tilmana. mnóstwo śmiechu jeszcze wiecej wina i grill. Na koniec Norbert (ojciec Rahel i Tilnama) stwierdził, że skoro jestem najstarsza to mam pilnowac dzieci w klubie. haha. śmieszne. faktycznie byłam najstarsza. matko co to sie porobiło. przecież zawsze byłam najmłodsza! halo! nie nie to nie tak… eh. no nic. w końcu i tak zostawiłam dzieci w Kultur Brauerei i pojechałam do domu. dziadek. babcia. stara rura. starzeje sie. a niech to. ; )
Herbata chociaż gorąca to przyjemnie orzeźwia. i zaraz będe się zbierać.
kierunek Drezno.
stare dupy jesteśmy cicik, nie ma co ukrywać 😉